Music

http://youtu.be/aegLc3Gw8Qk&autoplej=1&kolorek=0a5903&typek=3

piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 7


Rozdział 7

Zostaliśmy sami. Było po godzinie 21.

- Może zostaniemy tutaj. Nie chce mi się wracać do domu.- marudził

- Ale z Ciebie leń

- TO zostaniemy?

- Dobra, ale to wyjątek, bo mi się też nie chce.

# Po krótkiej chwili

Zasnęliśmy kilka minut później. Ja ułożyłam się wygodnie na jego torsie, a jego ręka spoczywała na mojej.

### Sen Camille

- Halo? – powiedziałam do słuchawki

- Dzień dobry, czy pani McDonald? – spytała kobieta najwyraźniej z policji

-Tak, o co chdzi?

- Pani chłopak nie żyje. – oznajmiła bez żadnych emocji  kobieta

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.

- Jak to Nathan Sykes?

- Tak proszę pani, pan Nathan Sykes. Może pani go po raz ostatni ujrzeć za godzinę.

### W tym samym czasie.

- Skarbie, czemu płaczesz? - Nath szepnął, po czym delikatnie lecz stanowczo objął mnie. Drgnęłam ze strachu. Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę. Leżał obok, zdziwiony patrząc na mnie. Ciężko oddychałam, próbowałam się uspokoić, ale ciągle miałam przed oczami ten koszmar. Gapiłam się na niego, chciałam się upewnić, że jest.

- Ej, co jest? Zły sen? - zapytał.

Otarłam policzki. Nath chwycił moją drżącą dłoń i przyłożył do swojej piersi. Nic już nie powiedział. Powolne bicie jego serca pozwoliło mi ochłonąć. Wyglądało na to, że to był jedynie sen... Wtuliłam się w tors Nathana, ten objął mnie czule i przez parę minut gładził mnie po włosach. I tak nie byłam w stanie zasnąć... Ten sen był tak realistyczny. Nie myślałam, że mam aż tak bujną wyobraźnię... Taki koszmar nadawałby się na scenariusz horroru...