Rozdział 19
Perspektywa Camille
Nie mogłam przestać myśleć o Nathanie. Boję się o niego.
Mógł nie przeżyć. Jutro przyniosę mu ciuchy i spaghetti, myślę, że się ucieszy,
Może jak się prześpię to się coś poukłada.
Perspektywa Nathana.
Nie wiem co począć. Chciałbym ją mieć cały czas obok siebie
i tylko dla siebie, ale nie mogę. Muszę szybko wyjść z tego szpitala. Mam już
plan.
Ubrałem się w ciuchy, które miałem obok. Ukradkiem wyszedłem
choć nie powinienem. Dziwnym trafem nikt mnie nie zauważył i poszedłem w stronę
domu Camille. Miałem jej klucze (zapasowe), które zostawiła na krześle w
szpitalnym pokoju/ Otworzyłem drzwi i pocichł weszłam do mieszkania. Zrobiło mi
się słabo. Położyłem się na kanapie w salonie chyba zasnąłem.
# Rano
Perspektywa Camille
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Była
9.06. Wstałami poszłam do kuchni. Wzięłam szklankę i kanapkę z Nutellą, i
poszłam do salonu pooglądać TV.
- Nathan? Co Ty tu robisz?- powiedziałam zdziwioniona.
Chłopak leżał na kanapie, ale się nie ruszał co było niepokojące.. Nagle
poruszył prawą ręką.
- Nic mi nie jest. Chciałem zrobić Ci niespodziankę, bo
zostawiłaś klucze na krześle, Ale zrobiło mi słabo i się położyłem –
odpowiedział spokojnie Nath
- Klucze były dla Toma i Kelsey, że jak będą chcieli przyjść
do mnie, a mnie nie będzie to sobie otworzyli.! A Ty nie powinieneś tu leżeć,
mogłeś mnie obudzić !
- Przepraszam
- Dobra, dajmy sobie spokój.
Zadzwonił telefon. Był ze szpitala, dałam na głośnomówiący,
żeby Nathh też mógł słyszeć.
- Tak?
- Witam, dzwonie z zapytaniem ze szpitala, czy pan Nathan
James Sykes jest u pani?
- Tak jest, przed chwilą rozmawialiśmy i wszystko
wytłumaczył
- Cieszę się, że się
znalazł, ale powinien wrócić
- Ale dlaczego ? -
spytał Nath próbując wstać, ale tylko złapał się za ranę na szyi
- Do pana przyjdzie lekarz
- Nie ! Nie trzeba – odpowiedział stanowczo.
Wyłączyłam się. Nathan złapał się za szyję i zaczął jęczeć
- Kotku, co się dzieje?
- Boli, szczypie…. – powiedział przez zęby
Z rany zaczęła spływać krew. Miał ją też na dłoni. Poszłam
szybko po ręcznik, przykładając mu go do rany.
- Halo, proszę przyjechać na 19 Street Tree. Szybko!
- Nie trzeba ! – powiedział, ale ja nie uległam
Trzymałam go za rękę, a on tylko cały czas krzyczał z bólu.
Nic nie pokazywał, ale było to po nim widać. Przybyli prawie w 5 minut, a
Nathan, który wył przestraszył się.
-Witam. Proszę pokazać…. – mówił dziwnie jakiś lekarz – jak
się pan nazywa – dodał
- Nathan James Sykes – odpowiedział z trudem
- O oooo to ty
uciekłeś ze szpitala z poważnym ugryzieniem na szyi
- Może sobie pan darować kazania?
- To tak zrobimy znieczulenie, zatrzymamy krew i damy
plaster
-A co jeśli się powtórzy? – spytałam przerywając im
sprzeczkę
- To trzeba na blog.
I co Wy na to ?? Trochę dłuższy ;D
Liczę na komentarze