Music

http://youtu.be/aegLc3Gw8Qk&autoplej=1&kolorek=0a5903&typek=3

niedziela, 28 kwietnia 2013

Okej.

To tak. Z tego co widzę, niektórzy chcą, abym dalej pisała. :D Ale nie będę pisać na tym blogu :C. Mam prolog przygotowany i bohaterów. Dodam w tym tygodniu napewno ^^. Cieszę się, żę komuś się podoba. Mam nadzieję, że Ci co czytają będą komentować i dawać znaki, że czytają. ;) Zapraszam do obserwowania... http://1d-tw.blogspot.com/ :)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Zakończenie

Ze względu na ostatnie komentarze nie piszę już na tym blogu. Jest druga cześć jego gdzie nie będzie takich różnych scenek i pisania ną chama jak to jakiś anonim napisał. Chcesz drugą część, gdzie będę się bardziej przykładać itp.? Albo dopisz co chcesz abym zmieniła. {komentarz} : D

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 63

Rozdział 63.

Nathan postanowił obejrzeć nasz nowy dom. W pośpiechu zjadł kanapki, które mu przygotowałam.
- Kiedy wrócisz? - spytałam. Nath się obrócił.
- Nie wiem. Spróbuje jął najszybciej. - pocałowaliśmy się. Czułam coś dziwnego jakby to był nasz ostatni pocałunek...
- Kotku uważaj.
Nathan wziął w dłoń klucze do samochodu i wyruszył. Po jakimś czasie usłyszałam dzwonek. Myślałam, że go już nigdy nie spotkam, ale...wrócił. Otworzyłam drzwi. To Niall. Przystojny blondynek.
- Cześć...hmm. Co tu robisz?
- Cześć. Przyszłem pogadać. - wpuściłam go do domu wprowadzając go do kuchni. Dziwnie się czułam obok niego. - pamiętasz ostatnio jak Was przepraszałem? To nie było szczere. Teraz to wiem. Ja się....ja się zakochałem...przepraszam...
Przerwał nam telefon. Odebrałam. Odebrało mi głos...
- Witam. Pan Sykes..miał wypadek. Niestety. Śmiertelny. Przykro mi bardzo. Uderzył w drzewo, które się zawaliło... - nie mogłam tego słuchać wyłączyłam się. Niall zauważył, że jest coś nie tak.
- Co się stało? Nie płacz.
Przybliżyłam się do niego. On mnie objął. Czułam się przy nim bezpieczna. Nie tak jak z Nathanem. To było coś innego...
- Nathan miał wypadek i nie żyje... - Niall otarł mi łzę z policzka.
- Będzie dobrze. Ale pamiętaj, że ja i tak będę Cię kochał. Przepraszam, ale musisz to wiedzieć...
- Dziękuje...- wtuliłam się w niego.

#Tydzień później...

Minął tydzień od śmierci Nathana. Niall był bardzo miły i opiekuńczy. Zajmował się mną. Trzy dni temu był pogrzeb. Dom, który Nathan zakupił...nie został zakupiony. Niall przygarnął mnie do siebie. Nie mogłam siedzieć w domu, gdzie czułam jego zapach.

Niall pomógł mi spokować  ostatnie rzeczy Nathana do pudeł. Zanieśliśmy je do piwnicy w dawnym domu.
Wszystkie prezenty wraz z oświadcznowym czy jakoś tak - oddałam też do pudła z rzeczami. Ostatnio, gdy dzwoniłam do Toma....zespół się rozpadł. Nie mogli go utrzymać.
#Kilka dni później
Niall wyjeżdża ze mną do jego rodzinnego domu. Jego mama pozwoliła mi się do nich wprowadzić. To już dziś wyprowadzam się. Ostatnie bagaże słodki blondasek pakował to bagażnika samochodu. Chłopak otworzył mi drzwi do auta po czym sam wsiadł i otpalił silnik.
- W porządku? Masz styłu miejsce jeśli będziesz śpiąca. Jest tam koc i poduszka. Zadbałem o to.
- Dziękuje.
Była już 17. Oparłam się głową o szybę.
- Jesteś głodna? Bo ja tak. Wstąpimy do sklepu. Postaram się zadużo nie kupić. - Od tego czasu dużo o sobie się dowiedzieliśmy. Niall jest okropnym żarłokiem. Naprawdę szybko coś kupiliśmy do jedzenia. W samochodzie zjadłam batonika, a Niall kanapki na szybko.
-------------------
Oto rozdział 63!! Kurde nie wiem kiedy następny będzie. Dajcie proszę jakiś komentarz, bo to daje weny.....naprawdę. ;D


czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 62

Rozdział 62
W pewnej chwili nie wiedziałam co się dzieje. Zakręciło mi się w głowie. Nath złapał mnie. Ale nie posadził tylko zaczął całować moją szyje. Kątem oka widziałam jak Tom z Kelsey odchodzą z resztą z mojego domu. Zostaliśmy sami. Wiedziałam, że Nath będzie oczekiwał czegoś.
- Mam bitą śmietanę...-wyszeptał mi do ucha
- Ale ja nie mogę...
Nadranem się obudziłam w Natha koszuli, w której był ostatniej nocy. Usiadłam. On sobie jeszcze spacznie spał. Przetarłam oczy i po ciuchu wstałam. Udałam się do łazienki. Ciepła woda była idealna. Nagle poczułam czyjeś ręce i oddech. Nath...
- Jak już tu jesteś - pocałowałam jego usta - umyjesz mnie?
Umyliśmy się. Nathan nie miał co ubrać. Ale ja za to miałam dla niego bluzkę z Super Manem.

Nathan postanowił obejrzeć nasz nowy dom. W pośpiechu zjadł kanapki, które mu przygotowałam.
- Kiedy wrócisz? - spytałam. Nath się obrócił.
- Nie wiem. Spróbuje jął najszybciej. - pocałowaliśmy się. Czułam coś dziwnego jakby to był nasz ostatni pocałunek...
- Kotku uważaj.
Nathan wziął w dłoń klucze do samochodu i wyruszył. Po jakimś czasie usłyszałam dzwonek. Myślałam, że go już nigdy nie spotkam, ale...wrócił. Otworzyłam drzwi. To Niall. Przystojny blondynek.
- Cześć...hmm. Co tu robisz?
- Cześć. Przyszłem pogadać. - wpuściłam go do domu wprowadzając go do kuchni. Dziwnie się czułam obok niego. - pamiętasz ostatnio jak Was przepraszałem? To nie było szczere. Teraz to wiem. Ja się....ja się zakochałem...przepraszam...
Przerwał nam telefon. Odebrałam. Odebrało mi głos...
- Witam. Pan Sykes..miał wypadek. Niestety. Śmiertelny. Przykro mi bardzo. Uderzył w drzewo, które się zawaliło... - nie mogłam tego słuchać wyłączyłam się. Niall zauważył, że jest coś nie tak...
--------------
I już 62. Przepraszam, że takie krótkie, ale kompletna pustka.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 61

Na początku: dziękuje za 2 ostatnie komentarze :* , rozdziały piszę na telefonie i nie bardzo mam czas potem jak sprawdzić pisownię itp. Rozumiecie? A zamierzam napisać tutaj jeszcze parę rozdziałów (najwięcej 10) i prowadzić drugą część jeśli będziecie chcieli na innym blogu ^^
---------
Rozdział 61
- Rozumiem, ale jak chcecie to zrobie wszystko, żeby odzyskać kumpla. Nie będę przeszkadzał. Dziękuje za opiekę i gościnność. Nathan masz super dziewczyne, a wiesz, że mam sposobność do takich. Cześć.
Niall wyszedł, a za to przyszła reszta z salonu.
- Chłopie po co Ci to było - powiedział Jay
- Nie zostawie tak tego - warknął
- Ale po co się tak poturbować. - wtrąciłam, bo po wściekłym Nathanie wszystkiego można było się spodziewać. Mogło dojść do kolejnej bójki.
- Nath, ale mieliśmy mieć wywiad na żywo, ale w takim stanie nie wystąpisz. Za nic.- Max
Nathan chyba się opanował. Wyszedł. Tylko nie to! Poszedł na balkon i wyjął to z kieszeni, ale nie byłam pewna czy to napewno to. Chyba niee. To naszpikowany rulonik, którego zapalił.
- Obiecałeś! - wykrzyczałam
Nath wziął wdech i podszedł do mnie. Pocałował mnie szeptając "przepraszam", a to co palił... Całowaliśmy się dłuższą chwilę.
- Czujesz to? - zapytał. Zastanowiłam się - Z tym się nie da do końca skończyć.
- Ale skąd to masz?
- Szczerze...ukradłem Tom'owi. Ale tego nie chciałem.
Tym razem ja pocałowałam jego usta. W tym czasie przyszedł Tom i Kesley nie wiedząc co z nami jest. Ujrzeli nas w ramionach swych i jeszcze to coś co miał w ręku mu przyszły mąż. Nie wyobrażam sobie tego. Camille Sykes i Nathan Sykes. Hahaha jak to wygląda.
- Nathan! To Ty kradniesz to z mojej szafki. Nie ładnie. Ale widzę, że godzicie to ze sobą. - powiedział Tom śmiejąc się
- Ale nie ładnie jest im przeszkadzać w takiej romantycznej...chwili...
- Oj przestań Kelsey.
Oderwaliśmy się od siebie.
- O co chodzi?
- Nie udawajcie! Widzieliśmy jak Nath całując Cię wprowadził do Twojego organizmu narkotyk. - powiedział Tom
- Co? Wy też!? Ale czemu Nath nie mogłeś powiedzieć?
- Bo wiedziałem, że się nie zgodzisz.
- Ahhh.... Co ja mam zrobić!? - gadałam sama do siebie - Bożee...
- Uspokój się. Nic takiego się nie stało. Zresztą Tom i Kelsey też tak robią .
- Ale Nathan... Kelsey nie spodziewa się dziecka!
Wszystkich zatkało.
- Upsss... Ale napewno nic mu nie jest.
- To się okaże, ale jak narazie daj mi jeszcze - zdziwieni lekko po tym co powiedziałam Nath wciągnął i wypuścił w moich ustach...

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 60

Rozdział 60
- Jak chcesz to śpij na kanapie, albo u mnie - poszłam do pokoju i odrazu zasnęłam.
# Następnego dnia, rano
Nathana nie było koło mnie. Najwyraźniej przespał się w salonie. Jednak tam też go nie było. Zostawił kratkę; Musiałem wyjść do studia, ale nie długo będę! xoxo Nath
Uśmiechnęłam, ale musiałam się ubrać, bo nie będę paradować w samej koszuli. Ledwo się ubrałam i ktoś zadzwonił do drzwi. Myślałam, że to Nath wrócił, ale to nie był on...

Przed drzwiami stał chłopak. Blondyn z ciemnymi odrostami, niebieskie oczy i to spojrzenie, jakiego mi było brak u Natha.
-...chyba pomyliłem dom. Chwileczkę- blondyn wziął do ręki komórkę i coś sprawdzał - To dom 19?
- Taaak. A o co chodzi?
- Dostałem sms'a od kumpla, że mam przyjść tu. I miał być, ale jest tu ładna dziewczyna.
- Sms od Nathana Sykesa? Jestem jego dziewczyną, ale nie na długo.
- Taak Nathan mówił mi o Tobie. Aleś Ty piękna. - przysunął się do mnie - Zazdroszczę mu. - nie zdążyłam się odsunąć i chłopak, którego ledwo poznałam pocałował mnie
- Nie powinneś tego robić.
Ujrzałam Natha, który był już przy drzwiach domu.
- Wiesz, że nie powinneś tego robić - powiedział, a dokładnie powtórzył co ja Nathan i uderzył go w twarz. Doszło do bójki. Wiedziałam, że jeśli ich nie rozdziale będzie jeszcze gorzej. Zadzwoniłam do chłopaków z TW, żeby mi pomogli. Szybko przyszli, bo byli nie daleko. Max z Tomem odciągali Natha, a Jay z Sivą blondyna. Przypomniało mi się jak Nath o nim mówił - Niall Horan. Tak to on. Przyszła też Caroline z Kelsey.

Chłopaki - Nathan i Niall - mieli zakrwawione twarze i posiniaczone. Okropnie wyglądali. Chłopaki zaprowadzili ich do mojego domu. Nialla do salonu, a Natha do kuchni, żeby byli zdala od siebie. Wzięłam apteczkę i dałam ją Caroline, która zajęła się Niallem z Kelsey, Tomem i Maxem.
Zaczęłam delikatnie przecierać twarz.
- Ałłłć, ałaaa
- Czemu aż tak zareagowałeś?
- Nie lubię jak się dobierają do Ciebie. Chciałaś, żebym się troche zmienił. Ałćć...
- Ale nie, żebyś się doprowadził do takiego stanu.
- Ale on Cię pocałował ! Widziałem!

Perspektywa Toma
To jakieś sceny jak z filmu, a w nim ja. Dowiedziałem się, że młody, a zarazem głupi Nathan zakumplował się z Niall'em z One Direction. I w dodatku zaczął ten jego kumpel startować do Camille. Jakie to wszystko głupie!

Perspektywa Camille
Przypomniało mi się, że Nathan kilka dni temu miał tego wielkiego siniaka.
- Nath ....unieś podkoszulek
Nie było tego siniaka. Było czystko, a to było podejrzane. Możliwe, że to ten enzym z ugryzienia, ale ta więź została zerwana. Nath będzie miał potomstwo (lek na zerwanie więzi było potomstwo).
- I co?
- Wiesz jesteś zdrów, ale w sensie - nie jesteś już dręczony dziwnymi rzeczami.
- To dobrze. Ałł...
Przyszedł Niall z plastrem na czole i trzymał pod nosem wacik. Ja z Nathem nie skończyłam.
- Stary...sory nie chciałem, ale tak wyszło...masz superową kobiete...- zaczął
- Ale odrazu ją pocałowałeś! To mnie najbardziej boli, uważałem Cię za kumpla, ale nie wiem co z tego wyjdzie... - mówił Nath, ale musiałam się wtrącić
- Jesteś fajny Niall, ale nie mogłabym nawet, bo wychodzę za mąż, a Ty jeszcze mi poturbowałeś niedoszłego męża. Bez urazy Nath. Więc nie wiem czy by coś wyszło i jeszcze nie jestem z Tobą w ciąży tylko z ukochanym. Przepraszam. - chyba zrozumiał, że nie miałby jakiś dużych szans.
- Rozumiem. Już wychodzę, ale chciałbym, żebyście mi wybaczyli - Ty i Nath.
- Ja Ci wybacze, ale nie wiem jak Nathan...
--------------------------
To tak...doszliśmy już do 60 rozdziału! Czytasz? Napisz komentarz nawet anonimowy. To.wiele mi daje ^^

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 59

Rozdział 59
Usiedliśmy na kanapie.
- Ale najpierw buziak - powiedział. Zdobiłam to co chciał - Tak lepiej.  To tak. Ogólnie to wszystko było fajnie. Najlepsza końcówka. Wiesz, że nasz zespół nie zabardzo się lubi z One Direction?
- Tak wiem, ale nie rozumiem do czego zmierzasz.
- Bo ja się z jednym z nich zakumplowałem, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Nie będziemy mieli jakiś wielkich kontaktów, bo nie chcemy się narażać.
- Rozumiem. Dobrze zrobiłeś. A z którym?
- Ale nie mów nikomu, bo to źle wróży. Będziemy tylko się znać. To Niall Holan.
- Bardzo się cieszę, ale muszę wyjść. Przepraszam. Wrócę jutro. - pocałowałam go, ubrałam spodnie i wyszłam. Muszę się dowiedzieć wszystkiego od Toma. Zadzwoniłam do niego, że przyjdę i, żeby nic nie mówił Nathanowi. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi. Nie ma chyba Kesley.
- Hej.
- Hej. Przyszłam porozmawiać.
- Okej. Idź do salonu. Chcesz coś?
- Nie dzięki.
- Dobra, to o czym chcesz gadać? - udział na fotelu
- Chodzi o Natha. - wyjął z kieszeni dresu papierosa i go zapalił identyczną zapalniczką - Od kiedy palisz?
- Jestem nałogowcem, ale myślałem, że chodzi o Nathana, a nie o mnie.
- Tak, tyljo spytałam. Znalazłam to - wyjęłam z kieszeni spodni zapalniczkę, którą schowałam wcześniej - Ty masz taką samą. Chcę wiedzieć prawdę.
- Słuchaj...to nie tak jak myślisz. Uważasz, że namówiłem go do tego? - pokiwałam głową - Nathan był u mnie, bo nie wytrzymuje.
- Czego?
- Będzie ojcem, a Twój wujek chciał mu Ciebie odebrać, a Ty jesteś dla niego jedyna. My jesteśmy tylko kumplami. - To prawda, ale czy musiał brać  się za to?. Spojrzałam na rękę. Był tam pierścionek od niego, a na szyi cały czas wisiał naszyjnik urodzinowy - Dostałaś to od niego. Oświadczył Ci się...
- Ale po co wpadł w nałóg? Na tym się nie skończy!
- Ty mu pomożesz i wyjdzie z tego.
- Jak?! On już nawet kumpluje się z wrogami!
- Co?!
- Nie powinnam tego mówić.
- Teraz to musisz mu pomóc. Weź mu przetłumacz do rozsądku! Tak nie może być, jest za młody!
- Jutro mu będę tłumaczyć, bo dziś idę spać do siebie. Dozobaczenie Tom. Dobranoc.
- Dobranoc.
Poszłam do swojego domu. Pustka. Jednak brakuje mi go, ale on też musi sobie poukładać trochę. Zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam czystą koszulke. Tą Nathana wzięłam do prania. Położyłam się na łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Wierciłam się z boku na bok.
Perspektywa Nathana
Zostałem sam. Wziąłem papierosa z szuflady i zapaliłem go zapałką. Wyszłem na balkon. Kiedy skończyłem go. Położyłem się na łóżku. Nie mogłem zasnąć...bez niej.
Perspektywa Camille
To chyba pierwsza noc, kiedy jestem sama. Sama nocuje u siebie bez niego. Dziwnie się czuję. Po 35 minutach kręcenia się wstałam. W tej chwili ktoś zaczął pukać do drzwi. Podeszłam i ujrzałam Natha. Odrazu mnie przytulił.
- Nie mogę zasnąć bez Ciebie kotku - powiedział - przepraszam.
- Ja też, ale za co przepraszasz?
- Okłamałem Cię.
- Ja to już wiem. - zdziwił się - Wiem, że wróciłeś do starego nałogu.
- Ale... skąd wiesz? To po to wyszłaś? I to Ty zwinęłaś mi zapalniczke.
- Tak ja to zrobiłam, a wyszłam do Toma. Bałam sie. Bałam się o Ciebie.
- Nie wiem co powiedzieć... Może tylko - czy mi wybaczysz?
- Zapewne Ci wybacze, ale pare razy to robiłam...
- Tak wiem, ale staram się
- Nath, ale to nie wystarczy! Za 9 miesięcy będziesz ojcem, za 2 tygodnie moim mężem, a Ty nie radzisz sobie z takimi drobiazgami. Jak to sobie wyobrażasz? Jak nas sobie wyobrażasz? - nastała chwila ciszy...
----------------------
Liczę na komentarzę ^^