Rozdział 59
Usiedliśmy na kanapie.
- Ale najpierw buziak - powiedział. Zdobiłam to co chciał - Tak lepiej. To tak. Ogólnie to wszystko było fajnie. Najlepsza końcówka. Wiesz, że nasz zespół nie zabardzo się lubi z One Direction?
- Tak wiem, ale nie rozumiem do czego zmierzasz.
- Bo ja się z jednym z nich zakumplowałem, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Nie będziemy mieli jakiś wielkich kontaktów, bo nie chcemy się narażać.
- Rozumiem. Dobrze zrobiłeś. A z którym?
- Ale nie mów nikomu, bo to źle wróży. Będziemy tylko się znać. To Niall Holan.
- Bardzo się cieszę, ale muszę wyjść. Przepraszam. Wrócę jutro. - pocałowałam go, ubrałam spodnie i wyszłam. Muszę się dowiedzieć wszystkiego od Toma. Zadzwoniłam do niego, że przyjdę i, żeby nic nie mówił Nathanowi. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi. Nie ma chyba Kesley.
- Hej.
- Hej. Przyszłam porozmawiać.
- Okej. Idź do salonu. Chcesz coś?
- Nie dzięki.
- Dobra, to o czym chcesz gadać? - udział na fotelu
- Chodzi o Natha. - wyjął z kieszeni dresu papierosa i go zapalił identyczną zapalniczką - Od kiedy palisz?
- Jestem nałogowcem, ale myślałem, że chodzi o Nathana, a nie o mnie.
- Tak, tyljo spytałam. Znalazłam to - wyjęłam z kieszeni spodni zapalniczkę, którą schowałam wcześniej - Ty masz taką samą. Chcę wiedzieć prawdę.
- Słuchaj...to nie tak jak myślisz. Uważasz, że namówiłem go do tego? - pokiwałam głową - Nathan był u mnie, bo nie wytrzymuje.
- Czego?
- Będzie ojcem, a Twój wujek chciał mu Ciebie odebrać, a Ty jesteś dla niego jedyna. My jesteśmy tylko kumplami. - To prawda, ale czy musiał brać się za to?. Spojrzałam na rękę. Był tam pierścionek od niego, a na szyi cały czas wisiał naszyjnik urodzinowy - Dostałaś to od niego. Oświadczył Ci się...
- Ale po co wpadł w nałóg? Na tym się nie skończy!
- Ty mu pomożesz i wyjdzie z tego.
- Jak?! On już nawet kumpluje się z wrogami!
- Co?!
- Nie powinnam tego mówić.
- Teraz to musisz mu pomóc. Weź mu przetłumacz do rozsądku! Tak nie może być, jest za młody!
- Jutro mu będę tłumaczyć, bo dziś idę spać do siebie. Dozobaczenie Tom. Dobranoc.
- Dobranoc.
Poszłam do swojego domu. Pustka. Jednak brakuje mi go, ale on też musi sobie poukładać trochę. Zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam czystą koszulke. Tą Nathana wzięłam do prania. Położyłam się na łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Wierciłam się z boku na bok.
Perspektywa Nathana
Zostałem sam. Wziąłem papierosa z szuflady i zapaliłem go zapałką. Wyszłem na balkon. Kiedy skończyłem go. Położyłem się na łóżku. Nie mogłem zasnąć...bez niej.
Perspektywa Camille
To chyba pierwsza noc, kiedy jestem sama. Sama nocuje u siebie bez niego. Dziwnie się czuję. Po 35 minutach kręcenia się wstałam. W tej chwili ktoś zaczął pukać do drzwi. Podeszłam i ujrzałam Natha. Odrazu mnie przytulił.
- Nie mogę zasnąć bez Ciebie kotku - powiedział - przepraszam.
- Ja też, ale za co przepraszasz?
- Okłamałem Cię.
- Ja to już wiem. - zdziwił się - Wiem, że wróciłeś do starego nałogu.
- Ale... skąd wiesz? To po to wyszłaś? I to Ty zwinęłaś mi zapalniczke.
- Tak ja to zrobiłam, a wyszłam do Toma. Bałam sie. Bałam się o Ciebie.
- Nie wiem co powiedzieć... Może tylko - czy mi wybaczysz?
- Zapewne Ci wybacze, ale pare razy to robiłam...
- Tak wiem, ale staram się
- Nath, ale to nie wystarczy! Za 9 miesięcy będziesz ojcem, za 2 tygodnie moim mężem, a Ty nie radzisz sobie z takimi drobiazgami. Jak to sobie wyobrażasz? Jak nas sobie wyobrażasz? - nastała chwila ciszy...
----------------------
Liczę na komentarzę ^^