Music

http://youtu.be/aegLc3Gw8Qk&autoplej=1&kolorek=0a5903&typek=3

sobota, 23 lutego 2013

Rozdziały 54, 55

Takie kilka, bo mnie nie było troche, z braku casu za co bardzo przepraszam, ale bardzo sie ciesze za tyle komentarzy

Rozdział 54

Wszystko było fajnie dopuki nie dostałam smsa. Był od wujka 'O wszystkim się dowiedzieliśmy. Za godzine będziemy po Ciebie. Masz być spakowana' . Minęło ponad 8 miesięcy kiedy ostatni raz pisaliśmy. Najgorsze było, że nie wiem o czym się dowiedzieli. Zjechałam po ścianie na podłogę i zaczęłam płakać.
Ktoś mnie przytulił.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - to był Nath. Podałam mu telefon z wiadomością i przytuliłam się do niego.
- Nie oddam Cię im! Obiecuję. Tylko nie płacz.
Wstałam. Nath złapał mnie za dłoń i poszliśmy na łóżko. Wcześniej zamknął drzwi. Leżeliśmy sobie dopuki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerwałam się.
- Spokojnie.- powiedział Nath
- Camille otwieraj drzwi! - krzyczał
Po chwili drzwi same się otworzyły. Musieli mieć klucz.
- Nathan...
- Ciii. Chodź tu do mnie. - przytułam się jak mogłam najmocniej
- Ty gnojku, oddaj mi siostrzenice!
- Nie jestem gnojkiem! Niby czemu mnie tak nazywasz?
- A nie domyślasz się? Narobiłeś jej w głowie siu bdziu.
- Ale my się kochamy!- wtrąciłam
- Ty się nie wtrącaj! Wiedziałaś różnicę waszych wieków? Jakieś 3 lata!
- Wiek się nie liczy, tylko uczucie i miłość. - dodał Nath
- Jeszcze mi powiedz chłoptasiu, że będzie mieć dziecko to wam napewno uwierze!
Nathan popatrzył się na mnie.
- Właściwie to ja jestem w pierwszym tygodniu wujku.
- Co?! Zrobił Ci dziecko!? Ja nie wytrzymam! Veroniko! Chodź! - teraz się zacznie. Zawołał ciocie.
- Jestem i słyszałam. O czym ty myślałaś!
- Nie utrzymujemy kontaktów! Nie mam rodziny! Nathan i ja nareszcie ją mamy!
- Ja ją kocham. Uwierzcie. - powiedział Nath i pocałował mnie
- Ale jak wy sobie to wyobrażacie?
- Kupiłem dom. Mam pieniądze. Jakoś to będzie.
- No dobrze. Ale pytanie do Was i chce szczerą odpowiedź: Ile razy już to zrobiliście?
- Pare.
- No nie wiem. Jak to będzie. Vero jak myślisz?
- Ja bym ich zostawiła. Widzisz jak pasują do siebie. To chyba naprawdę miłość.
- Dziekujemy.

Rozdział 55
Wujek z ciocią pozwolili nam zostać razem pod jednym warunkiem 'że będziemy dzwonić lub pisać co 2 tygodnie' Zbytnio nie siedzieli długo. Nie chcieli nam psuć dnia i wyszli jakiś 20 minut później.
- Jak się ciesze, że zostanę.
- Obiecałem Ci, że nie odpiszcze!
- Tak wiem. Dziekuje. - dałam mu soczystego buziaka. - Wiesz, że Cię bardzo kocham?
- Wiem, że Ty wiesz, że ja wiem.
Zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się Jay. Podałam telefon Nathanowi. Nie miałam ochoty narazie z nikim rozmawiać. Byłam zbyt szczęśliwa. Będę miała pełni rodzine za 9 miesięcy, teraz nie zostałam odebrana przez wujaszka. To było cudowne!
- Jay mi coś chce pokazać...

Obawiałam się co chciał mu pokazać Jay, ale poszłam z nim.
Perspektywa Natha
Odrazu wyszliśmy do Jaya. Okazało się, że chciał nam pokazać bałagan z wczorajszej imprezy, co znaczyło, że mam mu pomóc. Zaczęliśmy ogarniać dom, a dziewczyny udały się do kuchni na babskie pogaduchy. Kucliśmy, żeby pozbierać butelki.
- Gratuluje Ci Nath
- Dzięki wielkie. Ja Tobie też. - Jay popatrzył się na mnie, chyba nic nie wiedział.
- O czym Ty mówisz?
- Ty też będziesz ojcem.
- Ja?! Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Caroline napisała do Camille, że jest z Tobą w ciąży. - jak to usłyszał wstał i wybiegł w stronę kuchni. Nie wiedziałem jak zareaguje, więc pobiegłem za nim. Na szczęście nie zrobił nic głupiego.

Perspektywa Jaya
Nie wierzyłem własnym uszom, że będę ojcem! Pobiegłem do Caroline, ale młody pobiegł za mną.
- Caroline! Czy to prawda co powiedział mi Nathan?
- To znaczy? - zdziwiona powiedziała
- Czy... Czy będziemy mieć dziecko?
- To miałam zamiar Ci powiedzieć dziś wieczorem, ale mnie wyprzedził. Tak będziemy.
Nie mogłem sobie tego wyobrazić. Pocałowałem jej usta i przytuliłem ją mocno.
Perspektywa Camille
Jay w końcu się dowiedział i chyba to dobrze. Wyglądali tak słodko ze sobą. Chciało mi się płakać. Nathan chyba to zauważył. Podszedł do mnie, a potem przytulił i wyszeptał ' my też tacy będziemy' i ucałował mnie  w czoło.  Musiałam się ogarnąć.
- Nath może wam pomóc?
- Nie trzeba.
- Ale ja chce. Chodź, bo się rozmyśle i będziesz sam sprzątał!
Niezły był bałagan.
Skończyliśmy sprzątać po 4 godzinach. Nathan położył się na kanapie, a ja na nim. Ledwo się zmieściliśmy. Jay i Caro tak samo zrobili. Nath i ja usnęliśmy ze zmęczenia.