Rozdział 51
- Nath...
- Wiem, że to pewnie zawcześnie.
- Nie, ale Twoja kariera.
- To jest nie jest ważne. Ale teraz czy Ty... chciałabyś mieć dziecko? Dziecko z czapkoholikiem? Być mamą?
- Napewno w przyszłości. Ale zastanowie się. Dobrze?
- Będę czekał.
Nathan zaraz zasną, a ja leżałam na nim rozmyślając nad tym co zasugerował. Chyba się zgodze. Ale będzie się działo. Tylko gdzie dziecko będzie mieszkać?. Jutro z nim porozmawiam.
#Rano
Obudziłam się, ale jego już nie było. Ubrałam się w czyste ciuchy. Ostatnie jakie miałam u Niego.
Siedział w kuchni i pił kawe. Dosiadłam się
- Hej Nath. Zastanawiałam się nad naszym dzieckiem. Ale gdzie będzie mieszkać?
- Miałem zamiar kupić dom niedaleko.
- Wiesz. Dobrze. Chcę mieć z Tobą maleństwo. Jakie będziesz chciał dać imię?
- Dla dziewczynki to może Caroline lub Lila, a dla chłopca James albo Thomas?
- Bardzo twórcze. Hahaha
- Jakie Ci się podoba?
- Carolina lub Lila oby dwa, a w ogóle wszystkie mi się podobają!
- To spytamy jeszcze innych.
- Oki
Poszliśmy do salonu na kanape.
- Nasz dzidziuś będzie miał pięciu wujków i sześć cioć
- Jak to sześć?
- No, a moja siostra?
- Ale czemu jej jeszcze nie poznałam?
- Wyjechała do Ameryki. Nie mamy żadnego narazie kontaktu.
- Aha. Ale poznam?
- Tak oczywiście. Będzie miał dwie babcie i dziadków.
- Racze po jednej.
- Jak to?
- Moi rodzice nie żyją...
_______
Taki lekki smutasek na koniec. Dzięki wielkie za tyle wejść!